Tak jak pisałam już w moim domu zagościł nowy lokator - bardzo wyczekiwany - nowa maszyna do szycia. I ciągle czekałam na ten moment, żeby mieć chociaż chwilę wolnego, żeby coś na niej stworzyć.
W moich materiałowych zbiorach już od dłuższego czasu czeka bela materiały, który tak mnie urzekł w sklepie, że kupiłam go aż 8 metrów. Czekał i czekał... I wreszcie doczekał się na nową maszynę i moją inwencję twórczą.
Okazało się, że w mojej szafie brakuje spódnic - zdecydowanie! Więc była potrzeba to powstał i pomysł. Tylko jak uszyć spódnicę, skąd wziąć wykrój i jak to zrobić.
Postanowiłam pójść na skróty sprawdzoną metodą i uszyć ją na podstawie mojej ulubionej spódnicy, która składała się z czterech fragmentów - dwa boczne prostokątne paski, przód i tył spódnicy. Tak też zrobiłam. A ponieważ do końca nie byłam pewna efektu - to nie robiłam zdjęć w trakcie - jak to zwykle w takich sytuacjach.
I zdjęcie na fotelu - jak widać na załączonym obrazku - rzeczywiście przydaje się, jak na razie nic się z nim nie dzieje - nadal jest w doskonałej formie.
Ale z efektu końcowego jestem zadowolona, spódnica już miała swój inaugurujący występ, okazało się, że jest bardzo wygodna w użyciu, tak więc wszystko jak powinno być.
A to ostatnie zdjęcie trochę pozorowane, bo zrobione już po uszyciu, ale nie mogłam sobie odmówić uwieńczenia mojej maszyny na zdjęciu.
Ania
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz