piątek, 22 kwietnia 2016

Patchworkowa poduszka z "plastrów miodu"

Moje zamiłowanie do patchworku znacząco wzrosło po zrobieniu maty dla Maluszka. Mam do przygotowania cztery poduchy - pasujące do maty, tak, żeby można je było położyć na brzegu maty - mają służyć trochę do zabawy, trochę do ograniczania pola zabawy, a trochę do położenia przy balkonie, żeby nie wiało od okna. 


Cztery poduszki - każda ma być inna, ale wszystkie pasujące do całości. Jako pierwszą zdecydowałam się zrobić poduszkę patchworkową z tzw. "plastrów miodu" - albo po prostu sześcianów. To mój debiut w tej dziedzinie - ale po pierwszym podejściu jestem zachwycona - i już czekam na kolejne podejścia. 

Najpierw wycięłam kawałki materiału i sześciokątne szablony z papieru - łącznie było ich 45 i każdy kawałek materiału przyfastrygowałam do sześciokątnych szablonów z papieru. Potem ręcznie zszywałam po lewej stronie poszczególne plastry miodu - w jeden duży plaster - chwilę zajęło mi przemyślenie jak je połączyć, żeby stworzyć kształt poduchy - ale po kilku próbach udało się. 


Kiedy miałam już gotowy kształt trzeba było usunąć papierowe szablony i fastrygę. Na koniec zostało mi wszycie suwaka na dole poduszki - tylko w tym jednym momencie skorzystałam z maszyny do szycia. Muszę przyznać, że uszycie takiej poduchy był dużo łatwiejsze niż zrobienie maty pachworkowej - pytanie czy to kwestia wprawy, czy technika prostsza - tego nie wiem, ale jest we mnie ogromna chęć sprawdzania kolejnych technik patchworkowych :)



A poducha świetnie współgra z matą patchworkową. Już nie mogę się doczekać realizacji kolejnych patchworkowych projektów. A w kolejce jeszcze trzy kolejne poduchy pasujące do maty - tylko już raczej bez patchworku - lub z małymi elementami - żeby nie "przepatchworkować"  całego zestawu.

Ania
 

wtorek, 12 kwietnia 2016

Stolikowa serweta - kolejne podejście

Zainspirowana świąteczną serwetą robioną na prezent postanowiłam tym razem dla siebie zrobić kwadratową serwetę na stolik. 

 
Sam stolik ma już długą historię, towarzyszy nam od pierwszego naszego wynajmowanego mieszkania - gdzie stał w naszej malutkiej kuchni - teraz kuchnia się powiększyła, więc stracił na znaczeniu - ale zamiast go wyrzucać - to pomalowałam go na biało i obcięłam mu nogi robiąc z niego stolik do kawo-herbaty. I zdecydowane brakowało na niego jakiegoś ładnego przykrycia. 





Tak więc zabrałam się za dzierganie na szydełku - znalazłam wzór, który bardzo mi się spodobał i szydełko ruszyło do akcji. Wybrałam bawełniany kordonek w szarym kolorze, bo najlepiej pasował mi do naszego domu.

Tak wiec powstało 25 elementów połączonych ze sobą, bardzo ładnie pasujących na nasz stolik. A więc tym razem kolejna rzecz, która przynajmniej na razie pozostała w moim domu :) 

I jeszcze kilka zdjęć w trakcie realizacji.




Ania